10 klasyków, które warto znać część I.

Z klasykami perfum jest dokładnie tak jak z klasykami kina, literatury czy muzyki...
Można nie lubić, można nie widzieć w nich nic zachwycającego-ale znać się powinno.
Osoba interesująca się perfumami w większym czy mniejszym stopniu powinna absolutnie klasyki poznać. Czy się je doceni i pokocha to już inna zupełnie kwestia i nie ma w tym nic złego.
Jednakże klasyk jest czymś co miało wpływ na dalszy rozwój danej sztuki, co ukształtowało jakiś trend i kierunek, co wiele zmieniło i po nim nic już nie było takie samo. Znajomość klasyków poszerza nasze horyzonty, rozwija nas olfaktorycznie i pomaga dojrzeć.
Miłośnik perfum będzie znał wszystkie bądź większość pozycji z tej listy, początkujący powinien się nimi zainteresować i poznać, bo naprawdę warto.

Jest to moja własna, subiektywna lista, moje TOP 10 klasyków perfumiarstwa. Niektórych z nich nie lubię ale wszystkie doceniam za wkład w historię i rozwój mojej ulubionej spośród wszystkich sztuk.
Kolejność w rankingu jest przypadkowa, żeby nie wartościować zapachów według moich osobistych preferencji.

1.) Angel, Thierry Mugler

 grafika źródło: strona producenta www.inter.mugler.com

Wydane w roku 1992r dokonały totalnego przełomu w perfumiarstwie. Zapoczątkowały coś zupełnie nowego-akord gourmand, czyli smakowitą rodzinę zapachową w której wykorzystywano nuty jadalne, deserowe takie jak czekolada, karmel, praliny, toffi, orzechy itd.
 Zapachy typowo gourmandowe święcą triumfy obecnie w mainstreamie, jednak podąża to w bardzo niepokojącą stronę zapachów jadalnych, mdłych, podobających się teoretycznie wszystkim, płaskich, niewymagających, rozwodnionych łakoci. Angel był pierwszym gourmandem a jest charakterny jak mało który.
Mało tego Angel poniekąd wyprzedził swoją epokę, bo był zapachem innowacyjnym a podobne jadalne kompozycje zaczęły się pojawiać wiele lat później (La Vie Est Belle, Jimmy Choo, Prada Candy, Aquolina Pink Sugar itd)
Od premiery i skandalu jaki wybuchł w wyniku kampanii reklamowej (hasło "strzeżcie się Aniołów" ang "Beware of Angels") minęło 26 lat a Angel święci triumfy sprzedaży i wciąż jest zapachem chętnie kupowanym i noszonym przez kolejne pokolenia. Wydano wiele flankerów klasycznego Anioła a klasyk wciąż jest jednym z najczęściej rozpoznawalnych zapachów. Jego popularność i możliwość wyczucia go na wielu osobach ani trochę mu nie zaszkodziła i wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością. Co ciekawe mimo upływu lat nie można o nim powiedzieć, że jest to zapach retro. Jest wciąż aktualny i elastycznie dopasowujący się do trendów.
Ja osobiście Angela bardzo lubię i moim prywatnym top 10 ulubionych perfum zajmuje wysoką lokatę. Od wielu już lat zawsze mam w swojej kolekcji butelkę, doceniam wiele flankerów (jak choćby Aniołek Likierowy) i noszę chętnie. Był to chociażby zapach, który mi towarzyszył w dniu mojego Ślubu. Mój mąż do kompletu pachniał tego dnia A*Menem w wersji klasycznej.
Angel to rewolucja. Angel to zapach kontrowersyjny, jego się albo kocha albo nienawidzi. Ciężko pozostać obojętnym. Na pewno nie jest to zapach łatwy w odbiorze dla każdego, wiele osób nie udźwignie Anioła, ale próbować warto. Ja też nie byłam na niego gotowa od pierwszego kontaktu, ale zapadł mi w pamięci na tyle,  że wracałam do perfumerii go ciągle wąchać, coś mnie do niego przyciągało, nie mogłam zapomnieć, elektryzowało na tyle, że w końcu flakon wylądował u mnie. Od tego czasu ma u mnie pewne, zagrzane miejsce w kolekcji,
Angela nie trzeba kochać ani za nim przepadać. Nie można natomiast odmówić mu bycia prawdziwym klasykiem przez duże K.

2.) Ck One, Calvin Klein 


źródło: spot reklamowy za youtube CalvinKlein


To jedna z tych pozycji tego zestawienia, za którą nie przepadam. Nie można natomiast odmówić marce Calvin Klein rewolucji w spojrzeniu na to czy zapach ma swoją płeć. One, wydany w 1994 roku był pierwszym świadomie zaznaczonym zapachem unisex. Dziś nie jest to dla nas ani trochę dziwne, wiele zapachów określanych jest jako pozbawione płci, kobiety potrafią bez cienia wstydu nosić zapachy męskie, mężczyźni damskie, a nisza jest w większości unisexowa. Kiedyś nie było to takie oczywiste, przeznaczenie zapachu według płci zostało mocno odgraniczone. Calvin Klein trzymając rękę na pulsie wylansował perfumy przeznaczone dla generacji X, dla młodych ludzi tamtych czasów, stworzył poczucie wspólnoty, obudził chęć porzucenia indywidualności na rzecz powiązania z całą grupą, zapachu, który pachniał tak samo dobrze na mężczyznach i na kobietach. Butelka była ascetyczna i bez odnośników do płci. Kampania reklamowa zakrojona na szeroką skalę zatarła granicę pomiędzy kobiecością i męskością i proponowała zapach One.
Sprzedaż przerosła prognozy i już po roku Ck One był najlepiej sprzedającym się zapachem.
O jego popularności świadczy także doskonale wydana ilość (ponad 20) edycji limitowanych i specjalnych, które rok w w rok cieszą się dużą popularnością.
Sama kompozycja jest minimalistyczna i świeża. Może dlatego nie przepadam za nim, bo nie odnajduję się w świeżych zapachach w którym nie ma ani krzty ciężkości.
Wymieszano ze sobą nuty z kompozycji typowo damskich i typowo męskich. Nuty zielone, cytrynę i bergamotkę wymieszano z owocami (ananas, mandarynka, papaja), kwiatami (róża, jaśmin, konwalia, fiołek) oraz przyprawami (kardamon). W bazie umieszczono męski dotąd cedr i mech dębowy zaraz obok  kobiecego bursztynu, drzewa sandałowego i piżma w wersji syntetycznej.

Ja osobiście za Ck One nie przepadam, w kolekcji nie mam i mieć nie chcę nawet w formie małej odlewki. Nie odmawiam mu za to bycia klasykiem i wniesienia czegoś nowego w rozwój perfumiarstwa. Ck One przetarł poniekąd drogę unisexom, które ogólnie lubię i doceniam i chętnie noszę. Zwłaszcza propozycje niszowe. Warto znać :)

3.) Miss Dior, Christian Dior

 źródło zdjęcia: www.dior.com

Miss Dior to jedna z dwóch propozycji Domu Mody Dior, która znalazła się na mojej subiektywnej liście. Nie jest to związane z moim wielkim sentymentem do całej marki jako takiej, ale z tym, że szczerze i uczciwie Dior to jakość, klasa i prestiż. Wiele z zapachów Diora nazwałabym kultowymi i klasykami, te 2 umieszczone w rankingu nie powinny nikogo dziwić.
Miss Dior to kolejny zapach o długiej historii, wydany w 1947 roku do dziś jest bardzo wysoko ceniony i cieszy się popularnością. Były to pierwsze perfumy Diora, których premiera zbiegła się z pokazem kolekcji Dior Couture i od tego momentu zapach ten kojarzył się z Wielką Modą. Mistrz Dior chciał, aby jego pierwszy zapach był synonimem zapachu miłości i właśnie stworzenie takiego arcydzieła zlecił jego twórcom Jeanowi Carlesowi oraz Paulowi Vacherowi. Choć dzisiejsza Miss Dior nie jest już tym samym co klasyk, została poddana reformulacji, metamorfozie uległ również flakon to mimo częściowej kastracji zapachu i osłabienia jego parametrów jest to wciąż doskonały zapach o prawdziwej duszy i naprawdę dobrych parametrach. Miss Dior jest klasykiem oraz zapachem szyprowym co samo w sobie klasyfikuje go w kategorii vintage. To zapach elegancki, klasyczny, pełen głębi, zielony gorzki i mocno aldehydowy. Mówi się, że szyprom często trzeba dać więcej niż jedną szansę i tu z pewnością tak jest. To perfumy z gatunku tych, z którymi nie będzie po drodze każdemu. I choć obecne wersje są już marnym cieniem tego co Dior pokazał zaraz po Wojnie, to mimo to czuć w nich ducha retro szypru minionej epoki.
Bardzo lubię, ale na mnie szypry w ogóle są łaskawe i uroczo się układają. Na pewno Miss Dior jest niekwestionowanym klasykiem i należy do grona perfum wszechczasów.



4.) No.5, Chanel

źródło zdjęcia: www.chanel.com


Klasyk nad klasyki. Sama nie umiem jeszcze docenić ich magii, ale nie śmiałabym zaprzeczyć, że No.5 to Wysoka Sztuka i to czuć od pierwszego kontaktu z tym zapachem i w każdym jego detalu. Słynna Piątka Chanel to już nie tylko klasyk ale i legenda, element popkultury, synonim klasy i luksusu. Zapach o długiej i bogatej historii, wprowadzony na rynek przez samą Gabrielle "Coco" Chanel. Chyba każdy (nawet nie zainteresowany mocno tematem perfum) słyszał na pewno słynny cytat Marilyn Monroe która deklarowała, że chodzi spać ubrana tylko w kroplę Chanel No.5.
Legendarna Piątka została wydana w 1921 roku, co prawda od tamtej pory została wielokrotnie poddana reformulacji i wykastrowana, aby była dla większej grupy odbiorów noszalna ale wciąż jest jednym z tych kontrowersyjnych zapachów nie dla każdego. Mniej więcej co 20 lat jej formuła jest modyfikowana, aby pasować do danych czasów.
Wciąż trwa dyskusja ile w tych perfumach jest autentycznego geniuszu a ile marketingu, kampanii reklamowej i wytworzonej wokół nich aury prestiżu i luksusu. Prawda zapewne leży gdzieś pośrodku, ja raczej spotykam się z tendencją odwrotną, z czarnym pijarem jaki narósł wokół No.5. Mnóstwo osób nigdy ich nie testowało, nie wie jak pachną a z uprzedzenia uważają, że to śmierdziel i pachnidło starszej pani. Bo tak się o nich powszechnie mówi.
Ja vintage bardzo lubię i doceniam, więc nie wykluczam, że może kiedyś i do Piątki dojrzeję i się nią zachwycę. Na ten moment po prostu szanuję i chylę czoła.

5.) Organza, Givenchy 
źródło grafiki: via fragrantica.com

Przejrzałam przed napisaniem tego tekstu wiele podobnych list i rankingów, żeby zobaczyć na ile moje odczucia się pokrywają z typami innych osób, i o ile obecność w tym gronie No.5, Poisona czy Opium jest bezdyskusyjna, tak właściwie na żadnej z takich list nie znalazłam Organzy. Zapach ten w ogóle, mam wrażenie, jest bardzo niedoceniony i traktowany po macoszemu czego zrozumieć nigdy nie mogłam, bo Organza to piękny zapach retro, z duszą, wciąż aktualny i klasyczny.
Wydana w 1996 roku, do dziś nie została wycofana ze sprzedaży i może nie bije rekordów popularności w sprzedaży ale ma swoje w pełni zasłużone miejsce w kanonie klasyków i arcydzieł perfumiarstwa. Jeżeli ktoś nie przepada za dusznymi białymi kwiatami to Organza może go umęczyć, w dzisiejszych czasach może wydawać się odrobinę przestarzała a kwiaty w wersji oldschool wydawać się będą jak z innej epoki, ale nic bardziej mylnego, bo jest to prawdziwe dzieło ponadczasowej klasyki i elegancji. Niezwykle bogate, posiadające swoją dynamikę, rozwijające się i o cudownej trwałości, czego niestety nie doświadczymy kupując zapach z lansowanych obecnie nowości. Również flakon przecudnej urody to ukłon w stronę klasycznej formy, przedstawia smukłą, wręcz posągową sylwetkę kobiety, pokrytej zwiewną tkaniną organzy.
Dla mnie, zapach ten ma szczególne znaczenie, doceniam go, lubię nosić, choć jest wymagający.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prolog

Zapach smutku